Zawsze pokazuję i później opisuję Wam moje zdobycze z promocji w Rossmannie. Promocja na kolorówkę to duże wydarzenie jak i pokusa na zakup rzeczy niepotrzebnych. Podchodzę do tego typu promocji bardzo rozsądnie i zawsze wcześniej robię listę. Jeśli nie chcecie kupować zbędnych kosmetyków, róbcie zawsze listy przed planowanymi zakupami. Zwłaszcza jak się szykuje kolejna promocja. Wracając do bohatera, róż do policzków Deborah Milano, jest to świeżynka od tej marki. Pojawił się również krem BB opisany TU. Pierwsze, na co zwróciłam uwagę w opakowaniu różu to śmieszny i kompletnie niepotrzebny pędzelek…Więcej szczegółów poniżej.
Róż do policzków Deborah Milano Fard 6g, 47,99 zł
Wrażenia:
- jak wspomniałam we wstępie, w zestawie jest dziwny, mały pędzelek do aplikowania różu. Po pierwszej nieudanej próbie wyjęłam go z opakowania. Według mnie to jakaś pomyłka i jeśli to miało wpływ na cenę, to tym bardziej jest to czysta głupota
- kremowa konsystencja
- kolor 02 jest dość jasny i trzeba go wielokrotnie nałożyć, aby było widać efekt
- jest dość trwały jak już nałoży się odpowiednie warstwy dostępne
- są 3 odcienie kolorystyczne
- wysoka cena
- skład całkiem fajny
Składniki to nawilżające oleje oraz witamina E. Ciekawostką jest składnik Magnesium Carbonate, który jako barwnik kosmetyczny zakazany do stosowania w USA, lecz w tym wypadku jest stosowany w zupełnie innym celu.
INCI: Mica, Aluminum Starch Octenylsuccinate, Octyldodecyl Stearoyl Stearate, Magnesium Carbonate, Magnesium Myristate, Canola Oil, Simmondsia Chinensis Seed Oil, Lauroyl Lysine, Ethyl Vanillin, Tocopheryl Acetate, Sorbic Acid +/- CI 77891, CI 77491, CI 15850, CI 77499, CI 77492, CI 77007, CI 77742.
Róż do policzków z serii Formula Pura jest przeciętnym kosmetykiem. Nie dość, że w dziwnym opakowaniu to jeszcze trzeba nakładać wiele warstw dla uzyskania efektu. Jest to zdecydowanie nietrafiony zakup i nie polecam, aby wydawać na niego pieniądze. Jest dużo polskich firm oferujących lepszej jakości róż do policzków.
Czy podczas promocji w Rosmsannie trafił się Wam nieudany zakup? Jakie róże wolicie prasowane czy sypkie?